wtorek, 29 sierpnia 2017

RPvsND, cz2: POCZĄTEK



-Klucz do szafki 26.
-Klucz do szafki 26. –powtórzył papież, podając Klucz do szafki 26.
-… -ksiądz Marius przyglądał się wszystkim w ciszy.
-Coś jeszcze? –dodał Ojciec święty.
-Nie.
-Jak to nie!?
-Chyba nie myśleliście, że będziemy składać od zera najbardziej zaawansowanego technologicznie robota na świecie? Jejku…  Przecież… Ja sam ledwo się na tym znam! Wy pewnie nawet nie umiecie nastawić pralki.
-To prawda. –potwierdził Niemiec.
-Więc co robimy?
-Wyjmiemy go z kartonu.
-TO ON JEST GOTOWY!?
-Gotowy? Nie. Przygotowany do włączenia- jak najbardziej. Niech mi ksiądz pomoże…

Prof. dr hab. inż. Marcin Biedronkowicz wraz z księdzem Maruisem wyjęli z śnieżnobiałej szafki nr. 26 duży, ciężki karton, po czym położyli go na śnieżnobiałym stole (w końcu to było Tajne Podziemne Katolickie Laboratorium- wszystko było tam śnieżnobiałe, prócz śniegu- ten był czarny (niedokończony eksperyment)).

Po (nieudolnym) rozerwaniu kartonu, oraz odrzuceniu go na bok wszystkim zgromadzonym w TPKL ukazał się Robopapież. Człekokształtny, nowoczesny, dwumetrowy robot, o powłokach w kolorach białym, kremowym i szarym . Jego wszystkowidzące, świecące na pomarańczowo oczy nie świeciły, bo były zamknięte- gdyż robot nie był jeszcze włączony.

-Gdzie on ma rękę? – zapytał zaciekawiony Ojciec Święty. Rzeczywiście, dopiero co wyjętemu z kartonu robotowi brakowało lewej ręki.
-No ten… Co my z nią zrobiliśmy... Lewa ręka... A!-przypomniał sobie profesor. -Kiedyś ktoś po pijaku przegrał nią w karty.
-Co?! Jakie karty!? –krzyczał wściekły Mario Ferarri II.
-Nie wiem, pewnie w pokera. Albo Piotrusia... Nie ważne! Mamy mnóstwo zapasowych części! Zostały… -mówiąc to profesor sięgnął po klucz do szafki 25, w której to znajdowały się zapasowe części. -Jeszcze dwie!
-Dwie... Dwie!? Jak zostałem biskupem, to było wystarczająco części zamiennych, aby zrobić cztery takie roboty!
-Też tak myśleliśmy, ale starczyło tylko na trzech.
-…
-Za coś trzeba było żyć!
-Eh... Co zostało? –zapytał zrezygnowany papież.
-Mamy szczęście- obie to lewe ręce. Mamy model bojowy oraz baśniowy.
-Baśniowy?
-Ręka robota, która od łokcia w dół jest karłem w stroju małego maga… -mówiąc to otwierał kolejny karton, z rysunkiem baśniowego modelu na nim. Jednak w środku nie znajdowało się to co na obrazku (ucieszony latający karzeł tworzący tęczę przy pomocy różdżki)... -Chyba ktoś zapomniał go karmić, bo zostały z niego tylko kości. Tak więc został tylko ten!
-Czym się różni od zwykłej ręki?
-Jest napisane że nie posiada dłoni, ale ma w sobie karabin, strzelbę i wyrzutnię rakiet.
-Dość brutalne… Czy nie możemy obejść się bez tego?
-Hahaha! Papież kaleka…! To już lepiej, żeby wiara całkowicie upadła...
-Masz rację… Zamontować!
Tutaj naukowiec wyjmuje z kartonu rękę, montuje ją, a reszta się temu przygląda.
Nie trwa to zbyt długo, gdyż jest to bardzo łatwe- coś jak wymiana wkładu w odświeżaczu powietrza.
-To wszystko? –papież z każdą kolejną chwilą niecierpliwił się coraz bardziej.
-Jeszcze nie. Ostatnie trzy elementy.

Po tych słowach, profesor Biedronkowicz z pełną powagą udał się do szafki nr. 01. Zabezpieczonej wieloma zamkami, w której to znajdowała się tylko jedna rzecz- sejf. W sejfie zaś stałą szafa pancerna, w niej metalowa skrzynia zamknięta na zamek z szyfrem, a w niej pięknie zdobione, zabytkowe, drewniane pudełko- które to naukowiec wyciągnął na zewnątrz.
Znajdowały się w nim ostatnie elementy, wymagane do uruchomienia Robopapieża. Takie, które nie miały części zamiennych.

-W brzuch- drzazga z krzyża Chrystusowego. –mówiąc to profesor wkładał kolejne elementy, które były dołączone do zestawu. -W serce- gwóźdź z krzyża Chrystusowego… A w głowę- zaawansowany technologicznie procesor wyprodukowany, w Korei. Z krzyża Chrystusowego. Gotowe.

Pip, pip, pip- można było usłyszeć, bo włączeniu przycisku ON.

-Żyje. –powiedział pod nosem naukowiec.

Jednak mimo że oczy robota świeciły na pomarańczowo, to nie wykazywał on żadnych oznak robożycia...

-Czemu nic nie robi? –zapytał ksiądz.
-Bo trzeba wypowiedzieć tajne hasło... –odrzekł papież: jedyny z obecnych, który wiedział o haśle. -Habemus Papam! Sanctae Romanae Ecclesiae Cardinalem Robo Papież Pierwszy!
-Dzień dobry. Czas na spotkanie z wiernymi. –głos RPI był taki, jak chcecie. -Gdzie moje szaty?
-Na mnie. Już się przebieram...

Ksiądz Maruis, profesor Marcin, arcybiskup Andera (były papież) oraz Robo Papież I w stroju papieża wyszli na papieski balkon- aby spotkać się z wiernymi.

-A gdzież są moi wierni? –zapytał RPI, widząc plac św. Piotra będący bardziej niż pusty.
-Widzisz Ojcze, jest problem… To my jesteśmy wierni.
-Wiem. Przecież nie jestem głupi.
-Nie rozumiesz… My jesteśmy wszystkimi wiernymi, jacy są na świecie! Łącznie z tobą, jest tylko pięciu chrześcijan!
-W tym jeden sparaliżowany! –dodał ks. Marius.
-Jak do tego doszło? –odparł zaciekawiony robot.
-Widzi Ojciec… Przesadziliśmy. Kościół zmieniał się z biegiem czasu- był coraz bardziej dla ludzi i Boga, a coraz mniej dla głupich zasad i pieniędzy. Jednak wierni wciąż z niego odchodzili! Nie ważne czego byśmy nie robili, to i tak nic nie dawało! Ale i tak wtedy nie było jeszcze aż tak źle... Kiedy kryzysy wiary stał się ogromnym problemem dla całego katolickiego świata, zrobiliśmy najgorszą ze złych rzeczy... Wybraliśmy nowego papieża. Papieża o rudych włosach-Mario Maria II. Postanowił on całkowicie zmienić kościół... I zrobił to. Wprowadził tak surowe zasady, że liczba wiernych z dnia na dzień spadała o połowę. To było miesiąc temu. Mario Maria II zmienił kościół, a po trzech tygodniach zrezygnował z bycia papieżem oraz katolikiem- stwierdził, że tego co wymaga wiara, nie da się wytrzymać. I miał rację. Nikt nie był w stanie tego wytrzymać… Byłem głową kościoła przez ostatnie dziesięć dni, miałem szansę zmienić wszystkie ustanowione przez rudego papieża zasady- jednak nie zrobiłem nic, poza upominaniem mieszkających tu byłych księży, aby nie zamawiani pizzy z mięsem w piątek… Zawiodłem.
-Nie. Nie zawiodłeś. Byłeś tylko papieżem człowiekiem. Jak pokazuje historia, ludzie nie nadają się na papieży. Rudy papież był zaś papieżem, o którym mówi przepowiednia….
-Ta o rudym papieżu, który zniszczy chrześcijanizm prawie do końca? –zapytał ksiądz Marius.
-To jest taka przepowiednia!? -odparł zszokowany były papież.
-Tak.Nie wiedziałeś?
-Nie! Jak ona brzmi!?
-„W czasach złych dla kościoła, przyjdzie rudy papież- jego włosy będą rude, zęby żółte, oczy błękitne a piegi rude. Zapanuje nad kościołem w ruinie, a zostawi go w jeszcze większej ruinie.”
-Co!? I wszyscy o tym wiedzieli!?
-Tylko Ci, którzy przeczytali trzecią część Biblii.
-To czemu został wybrany!?
-Nie wiem. Ja głosowałem dla żartu- nie myślałem, że ktoś jeszcze zagłosuje na rudego.
-Przecież otrzymał 100% głosów…
-To po co na niego głosowałeś?
-Nie kłóćcie się moje dzieci! Przeszłość jest jak chmura, która przemija- przemija. Zostawmy to co za nami za nami i patrzmy w przyszłość. Dla wiary nie jest jeszcze za późno- to nie ciele, które można zabić! Wiara nie zginie, póki żyją dobrzy ludzie.  
-Jaki masz plan, Ojcze?
-Zabierzcie mnie do telewizji…

Jakiś czas później, budynek telewizji.

-Buongiorno pizza macaroni Italiano! (Witam w wieczornym wydaniu włoskich wiadomości!)

Papież dojechał papamobilem do budynku telewizji, kiedy rozpoczynało się wieczorne wydanie włoskich wiadomości. Jako że miał na sobie papieskie szaty, wszyscy go wszędzie przepuszczali (taka tradycja).

-To papież! Ha! Mówiłem Ci, że to jakiś robot, a nie model roweru! Wisisz mi stówę! –ochrona nawet na chwilę go nie zatrzymała, w żadnym z miejsc.

-Papież chciałby ogłosić coś bardzo ważnego... –zagadał po cichu biskup do kierownika planu.
-Mario Luigi. (prosimy bardzo).

Wiadomości zostały przerwane, a w miejscu prezenterki pojawił się nowo wybrany Ojciec Święty.

-Witam wszystkich. Jestem Robopapież pierwszy- wasz nowy papież. Wielu z was pewnie już nawet nie pamięta, kim jest papież. Jednak nie martwcie się dzieci! Ochronię was przed złem- nie pozwolę, aby szatan przejął wasze dusze i abyście wszyscy skończyli w piekle! Zrobię to przy pomocy mojej nieskończenie wielkiej miłości- robo miłości. Oraz tego wielkiego karabinu wbudowanego w moją rękę! Jutro jest niedziela! Punkt 12, wszyscy obywatele Rzymu mają udać się na mszę! Jeśli nie starczy miejsca w świątyniach, to gromadźcie się przy nich!
-O nie… -mruknął pod nosem biskup.
-Po południu zrobię obchód- każdego, kogo spotkam poza kościołem, rozstrzelam! Udanego wieczoru.

Po tych słowach papież zszedł z wizji.


-Ojcze! Czy to aby nie przesada!? Poza tym siódme- nie zabijaj!
-Ludzkie przykazania nie dotyczą robotów. My mamy swoje własne i są tylko trzy: używaj wyłącznie oryginalnych części, wystrzegaj się rdzy, oraz regularnie ładuj baterię! 

niedziela, 27 sierpnia 2017

RPvsND, cz1: PRELUDIUM



Watykan, przyszłość (zależnie od tego kiedy gdzie i jak to czytasz- może być to bardzo odległa przyszłość, albo bardzo bliska. W sumie to już może być wczoraj…)

-Sante papa… (Ojcze święty) –zapytał „po „włosku”” ksiądz (tak na prawdę to stwierdził, ale „zapytał” jest bardziej dramatycznie).
-Ke pasa Dżiuzeppe? (O co chodzi synu?)
-Mario Luigi. (Mamy problem.)

Ojciec święty wiedział, o jaki problem chodzi. Był w pełni świadom tego, z czym przyjdzie mu się zmierzyć. Jakie czasy nastały. W zadumie ściągnął swoje okrągłe okulary, powoli położył zmęczoną rękę na pomarszczonym czole i zaczął jeszcze mocniej rozmyślać…

Ale i tak musi zapytać się księdza Mariusa o co chodzi, bo wy nie wiecie.

-Macaroni. (Mów.) –powiedział.
-Pizza Italiano ferrari. (Nasza wiara upada.) –odpowiedział.
-Coloseum… (Nic nowego...) -reodpowiedział.
-Lasagne formaggio! (Nic nie rozumiesz!) Monte Casino! (Już po wszystkim). Wenecja alfa romeno! (Na świecie nie ma już katolików!) – z każdym kolejnym słowem ks. Marius krzyczał coraz głośniej, a papież rozmyślał coraz mocniej. 


I mocnej.

MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ

-Ducati…? (Ilu?) –zapytał w końcu, już lekko drżącym głosem.

Tutaj nastała kolejna chwila ciszy (sponsorem której jest smatrex- najlepsze chusteczki higieniczne w najniższym przedziale cenowym).

-Pippippiparara (trzech).
-Papa para pipi popap para pipo mama mia!? (Jak to trzech, przecież w samym Watykanie jest ponad 100 księży!) –krzyknął wściekły, wstając przy tym z toalety.
-Cosi. (Właśnie zakończono głosowanie- 99 osób jednoznacznie stwierdziło, że dziewczynki, pizza i wino są o wiele lepsze niż celibat i suchy chleb z octem. To już koniec. Ze wszystkich katolików na świecie zostaliśmy tylko ty, ja i Michał niemowa. Ale on jest sparaliżowany, więc raczej nam nie pomoże…)
-Non. Le gladiatore. (Nie. Jest jeszcze ktoś.)
-Papa piri! (chyba nie mówisz o…!?)
-Si. Panini lamborghini X. (Tak. Najwyższy czas na plan B).

2 godziny później.

-Nutella…
-Och przestań! – warknął Papież Mario Ferrari II. –Od teraz mówimy normalnie!
(Jakby ktoś się nie zorientował, to dotychczas tak naprawdę nie mówili po włosku, tylko wypowiadali losowe włoskie słowa).
-Dobrze. Po co tu przyszliśmy?
-Po to. 1. 2. 3. 4. 5. –Ojciec Święty wklepał tajne hasło w podziemną ścianę (na ścianie była taka korbka z cyframi, jak w starych telefonach i wykręcił nią taki numer).

Po chwili drzwi się otworzyły.

W sensie ściana.

Ale to były sprytnie zamaskowane drzwi...

No i ściany się nie otwierają, a nawet odwrotnie.

Więc drzwi się otworzyły.

-Poznaj prof. dr hab. inż. Marcina Biedronkowicza z Polski.
-Dzień dobry.
-Profesor Marcin należy do…
-...Do Świętego Zakonu Naukowych Katolików! Z pokolenia na pokolenie, członkostwo w tym zakonie było przekazywane tylko wybitnie uczonym katolikom! Jeszcze wczoraj było nas czterech, ale ktoś na górze zamówił pizze, chłopaki poczuli woń, wyszli „sprawdzić co się dzieje” i już nigdy więcej nie wrócili…
-Czemu nie zniosłem 11go przykazania- będziesz jadł tylko suchy chleb i popijał go octem… -westchnął papież.
-Teraz i tak już za późno… -odparł ksiądz.
-Synu… Czy jesteś w stanie zrobić GO? –zapytał desperacko Profesora.
-Samemu będzie ciężko.
-Nie martw się, pomożemy Ci.
-W takim razie warto spróbować… Do dzieła!
-Przepraszam! –wykrzyczał ksiądz Marius. –Ojcze święty, o co chodzi…?!
-O tajną broń kościoła świętego... (BUDUJĄCA NAPIĘCIE MUZYKA) O największą pomoc, w najgorszych czasach. (ROZBUDOWUJĄCA NAPIĘCIE MUZYKA) O ostateczne rozwiązanie kwestii zła na świecie... (REMONTUJĄCA NAPIĘCIE MUZYKA)  O ucieleśnienie wiary naszego ludu...! (PRACE WSTRZYMANE) 

Dramatyczne ujęcie na oczy księdza.

A teraz na ojca świętego.

-O ROBOPAPIEŻA.

NAPISY POCZĄTKOWE

Co? W książce opowiadaniu ich nie ma?

Jejku...

No dobra, przyznam wam rację.

Ale i tak będą.

Scenariusz i reżyseria- ten sam facet co autor.

Występują:
Papież Mario Ferrari II – następny papież jaki będzie po tym, który jest w czasie, kiedy to czytasz.
Ksiądz Marius Brezel– jakiś tam ksiądz, którego lubisz, z tym że mówiący z niemieckim akcentem.
Naukowiec- koleś który ostatnio dostarczył Ci pizze, z tym że chudszy, wyższy, z rozczochranymi włosami (obowiązkowo w okularach i białym fartuchu) i patyczkiem od lizaka w ustach.
Inni ludzie- inni ludzie (nie będę wam przecież spoilerował kto będzie, a kto nie).

Charakteryzacja & stroje & efekty specjalne & muzyka- twoja wyobraźnia

ROBOPAPIEŻ KONTRA NINJA DINOZAURY