sobota, 3 marca 2018

Korpomag cz2

No to lecimy z drugim rozdziałem!

PRZEOBUDZENIE  

Stolica.  Jakiś parktrawnik czy inna stacja metra blisko centrum. Mniej więcej teraźniejszość. 

Czas minął jak jeden dzień. RNRM Marcin zasnął, kiedy ziemia była jeszcze na gwarancji, a obudził się właśnie tego dnia którego się obudził, a był to dzień mniej więcej dzisiejszy. Miejsce zaś w którym pradawny mag się obudził było w stolicy. Czemu akurat w stolicy i to na dodatek w jakimś parku, trawniku czy innym "stacji metra"? Nie wiem. Dużo się działo przez te 10 000 lat z hakiem i jakoś tak wyszło...  

-Uhhh...-ziewnął leniwie się rozciągając.  -Gdzie ja jestem...? Gdzie moi bracia? I co tak śmierdzi?! 

Pkilkukrotnym przetarciu lekko pordzewiałych już oczu, Marcin po raz pierwszy zobaczył ziemskie miasto: szare, brzydkie, rażące w oczy budynki, dziesiątki ogromnychkiczowatych reklam na każdym kroku, psie kupy na chodnikach, mnóstwo różnego rodzaju dymu, pyłu, oparów i innych takich w powietrzu tworzących razem zapach miasta oraz szwędający się wszędzie ludzie bez uśmiechów na twarzach.  

Tak. Od razu było widać że Ziemia to nie Głaz, na którym cała planeta żyła w zgodzie, szczęściu i harmonii, niczym jeden organizm. Niczym jedna, ogromna, przepełniona życiem komórka. No ale oni nie mieli żadnego morza, przez co już dawno przestali istnieć...  

-Yyy... Zobaczymy o co tutaj chodzi... -burknął pod nosem przedwieczny. -Hej ty!-zagadał żartobliwe mag do pierwszego z brzegu młodego osobnika płci męskiej. -Ja? -odparł zwykły, przeciętny obywatel. -Wololo! 

Marcin wypowiedział zaklęcie, a wnet z jego dłoni, wprost do umysłu zwykłego przechodnia wpłynęła fioletowa struga magii. Chłopaka na chwilę zatkało, trochę pokręciło i tyle. Trwało to zaledwie kilka sekund, po których konturował swój spacer jak gdyby nigdy nic.   

Hola gola! Zaklęcia miały być ABCD, a tu jakieś dziwne W O i L"Co to ma znaczyć!?"-zapewne pytacie się w swoich głowach. Cóż, odpowiedź jest bardziej prosta niż banalna- są wyjątki.  

W czasie, w którym tłumaczyłem wam wszelkie zawiłości dotyczące prawdziwej natury rzucania zaklęć, Marcin zrozumiał wszystko. Wszystko, co ten przectnyszary jak powietrze w styczniu obywatel wiedział. Czyli niewiele... Jednak wystarczająco, aby Mag dogłębnie zrozumiał gdzie i kiedy jest, jak mniej-więcej wygląda historia tej planety, oraz co musi teraz zrobić. 

-Muszę znaleźć pacę. -stwierdził bez chwili namysłu. 

Jednak znalezienie pracy, jak to mówią absolwenci kierunków nazywanych powszechnie humanistycznymi, "nie jest takie łatwe".  Do osiągnięcia tego wymarzonego przez niemal wszystkich wartościowych mieszkańców krajów 2-go i 3-go świata statusu społecznego, potrzebne są dwie rzeczy: CV oraz ogromna ilość szczęścia.  

Ale to tyczyło się tylko ludzi mających takie luksusy jak wygląd czy własny kawałek podłogi. Bezdomny, brudny mag nie znalazłby stanowiska nawet w najgorszym kalcenter. Marcin doskonale zdawał sobie z tego sprawę, więc od razu przystąpił do planu: 


WIELKI PLAN MAGA MARCINA  STWORZONY W CELU ZNALEZIENIA PRACY PONIEWAŻ TRZEBA MIEĆ PRACĘ  BO TAK 

Punkt 1 

Wykorzystując swój aktualny wygląd, udam się na dworzec w celu wyżebrania, czy też potocznie mówiąc wycyganienia, tak zwanych drobnych. Pierwsze zbiory przejem. Drugie przepije. Trzecie i kolejne też, z tym, że jakąś ich część odłożę. W międzyczasie zamieszkam w schronisku dla bezdomnych.  

Zadanie specjalne dla czytelników nr1 "Daj pieniądze pierwszemu napotkanemu bezdomnemu, ale nie więcej niż 2zł. Ewentualnie kup mu coś do jedzenia." 

Punkt drugi 

Gdy nadejdzie odpowiedni czas, użyję najpotężniejszej broni cywilizowanego człowieka- oszczędności aby kolejno:  
-zakupić elegancką odzież w lumpeksie; 
-zadbać o swój wygląd zewnętrzny na basenie oraz u fryzjera męskiego  
-udać się do punktu ksero, aby napisać i wydrukować CV  

Ponieważ nie posiadam żadnych papierów potwierdzających moje kwalifikacje czy też samą tożsamość, wpiszę w swój życiorys informacje mówiące o tym, że skończyłem jakieś typowe, przeciętne i mało ciekawe szkoły oraz studia.  

Punkt III 

Najedzony, wypoczęty, ładnie ubrany oraz zadbany zabiorę swoje CV do najbliższego urzędu pracy, aby znaleźć pracę. 

Najbliższy urząd pracy. godzina rozpoczęcia realnej pracy urzędu (coś ok 14:00, ale przed 14:45 bo wtedy już po ptokach). 

-Dzień dobry, chciałbym znaleźć pracę. -wypowiedział pewny siebie Marcin.  -Dzień dobry, poproszę Pańskie CV. -opowiedziała niechętnie urzędniczka z dużą nadwagą i po 40-tce, mocno poirytowana faktem konieczności wykonania właściwej pracy (musiała przerwać pasjansa).  -Proszę. -Mag podał pospiesznie lichy kawałek papieru. -Hmm-zastanowiła się przez chwilę Pani z okienkaOpisane na mizernej kartce A4 życie Marcina było tak bezwartościowe, że równie dobrze w rubrykach "wykształcenie" czy "doświadczenie" mógł on wpisać "brak". Czyli nie odbiegał zbytnio od przeciętnego, młodego obywatela (w rubryce wiek wpisał 21, może i miał siwe włosy i długą brodę, ale zmarszczek na jego twarzy na próżno było szukać) -Akurat mamy idealną ofertę dla osób dokładnie takich jak Pan. Zapraszam jutro pod ten adres, rozmowa kwalifikacyjna odbędzie się o 8 rano. -powiedziała bez życia podając Marcinowi karteczkę z danymi, wystawiła w okienku tabliczkę "zaraz wracam" po czym wróciła do jedzenia pączków i grania w pasjans. 

Mag zaś zabrał karteczkę i ze spełnieniem w oczach wyszedł z urzędu... 

STOP! Ktoś zapewne zaraz wykrzyczy w głowie "Przecież urzędy pracy nie działają w ten sposób!". No i ma rację.  

To tyle na tą chwilę, do zobaczenia w przyszłości!